sobota, 6 września 2014

Ostatnio na paznokciach: Sally Hansen Complete Salon Manicure, Astor Perfect Stay, Eveline Minimax

W ostatnim wpisie pokazywałam Wam moje nowości kosmetyczne, a pośród nich trzy lakiery. 
Dziś zobaczycie je na paznokciach. Jak zwykle w moich postach paznokciowych, będzie szybko i treściwie.

Sally Hansen Complete Salon Manicure 640 Plum Luck






















Sally Hansen Complete Salon Manicure 640 Plum Luck urzekł mnie swoim dość ciemnym śliwkowym kolorem. Buteleczka ma pojemność 14,7 ml. Kupiłam ją w drogerii internetowej w cenie 9 zł. 
Lakier wyposażony jest w płaski, szeroki pędzelek, który pozwala szybko i ładnie nałożyć emalię. Konsystencja SH jest prawidłowa, nie gęsta ani rzadka, idealna przy nakładaniu. 
Do pełnego krycia potrzeba dwóch warstw. Trwałość to 2-3 dni, bez odprysków.

Astor Perfect Stay 307 Red my mood























Na zdjęciu powyżej widzicie Astor Perfect Stay 307 Red my mood. Lakier o pojemności 12 ml kosztował 8 zł. Astor to firma, która zawodzi mnie przy każdym zakupie. 
Lakier ma piękny bordowy kolor, ale jego jakość jest słabiutka. Mój egzemplarz wyposażony jest w gruby, źle wycięty i krzywy pędzelek, który utrudnia nakładanie emalii. 
Lakier tworzy smugi i trudno go prawidłowo rozprowadzić, mimo że konsystencję na prawidłową. Zapewnienia producenta o wysokiej trwałości produktu u mnie się nie sprawdzają. Zamiast obiecanych 10 dni, lakier utrzymuje się 2-3 dni.

Eveline Minimax 688




















Ostatnim bohaterem dzisiejszego wpisu jest Eveline Minimax 688, w kolorze ciemnej, krwistej czerwieni. Lakier kupiłam w Rossmannie, w cenie ok. 6 zł za 5 ml. 
Emalię aplikuje się bardzo dobrze i nie pozostawia smug. Ma przyjemną konsystencję i wygodny w użyciu pędzelek. Do pełnego krycia potrzeba dwóch warstw. 
Trwałość identyczna jak u poprzedników – do trzech dni.

Wszystkie trzy lakiery kupiłam z myślą o nadchodzącej jesieni. 
Powoli chowam jasne, intensywne kolory i zastępuję je ciemniejszymi emaliami.
A Wy? Robicie jesienne zakupy lakierowe?  



wtorek, 2 września 2014

Nowości, zakupy, prezenty




















W ciągu ostatnich dwóch tygodni pojawiło się w mojej kosmetyczce trochę nowości, którymi dziś się pochwalę.


Przede wszystkim, po miesiącach przemyśleń, kupiłam słynny Tangle Teezer. Oczywiście w kolorze różowym! Po kilku użyciach mogę napisać, że to był trafiony zakup.
























Jesień już blisko, dlatego postanowiłam uzupełnić swoją kolekcję lakierów o stonowane ciemne czerwienie i fiolety. Od lewej: Eveline Minimax 688, Astor Perfect Stay 307 Red my mood, Sally Hansen Complete Salon Manicure 640 Plum Luck. Niebawem zobaczycie je na moich paznokciach.



















Po mojej nieciekawej przygodzie z Seche Vite, tym razem postawiłam na Insta-Dri Sally Hansen.




















Moja kolorówka wzbogaciła się o kolejny cień. Podczas promocji w Drogerii Natura, kupiłam Pierre Rene w kolorze 89 Passion.




















W prezencie dostałam paczuszkę z kosmetykami z Avonu, a w niej perfumy Outspoken Fresh by Fergie, dwufazowy olejek w sprayu i regenerująco-odżywcze masło do ciała. Muszę przyznać ze zapach Outspoken bardzo mi się spodobał i być może pojawi się o nim oddzielny wpis.Olejek w sprayu trochę niepokoi alkoholem w składzie. Nie spodziewam się spektakularnych efektów, ale lubię takie kosmetyczne gadżety.
Masło pięknie pachnie i chętnie wykorzystam w zimie.


I to by było na tyle nowości. A Wy macie już za sobą pierwsze jesienne zakupy?

sobota, 30 sierpnia 2014

I po wakacjach... Czas na kominek i woski

Szkołę skończyłam już dawno, ale mimo wszystko koniec sierpnia i początek września jest dla mnie specyficznym, nostalgicznym momentem. Lato żegnam zawsze ze smutkiem. Uwielbiam wysokie temperatury, długie dni i krótkie noce. Podczas tegorocznych wakacji odpoczęłam, wygrzałam się na słońcu i naładowałam baterie na cały rok. Mam nadzieję, że wam też udało się skorzystać z pięknej pogody.

Niestety, idzie jesień.  Noce są coraz dłuższe, wieczory i poranki chłodne, a to znak, że pora rozpocząć sezon kominkowo – świeczkowy. Ostatnio, głęboko w szafie dokopałam się do trzech wosków. 
Jeden z nich to Yankee Candle o zapachu Fruit Fusion, dwa pozostałe to podróbki YC - Janke Candle Cotton Fresh i Water Melon .
Janke Candle



















Zapach Fruit Fusion jest intensywny owocowy, świeży ze słodką nutą. Według producenta to zapach świeżych owoców, truskawki, soczystej limonki i pomarańczy  Muszę przyznać, że to najładniej i najmocniej pachnący wosk, który posiadałam. Tarta YC ma 22 gramy i kosztuje ok. 7-9 złotych. Ma wystarczyć na 8 godzin palenia, według mnie pachnie nieco krócej.

Woski Janke Candle to typowe podróbki: łudząco podobna nazwa, kształt i zapachy. Tym co odróżnia JC od YC jest przede wszystkim cena. JC możemy kupić już za 1,5 zł. Są również zdecydowanie mniejsze.










































Janke Candle, tak jak oryginały dobrze się rozpuszczają, ale są mniej kruche. Ich zapachy są nieco mniej intensywne i szybciej się wypalają. Cotton Fresh miałam okazję używać i nie polecam, ponieważ jest praktycznie nie wyczuwalny. Zdecydowanie mocniej pachnie Water Melon, owocowo i świeżo.

Do wosków Yankee Candle podchodzę z rezerwą. Uważam że są drogie, ich zapach często nie jest tak intensywny jak chciałabym i szybko się wypalają. Janke Candle warto wypróbować ze względu na niską cenę, ale nie oczekujcie spektakularnych efektów.

Nie jestem woskomaniaczką. 
Do kominka znacznie częściej wkraplam olejki zapachowe. A Wy?

pozdrawiam,
Dos,