piątek, 27 czerwca 2014

Zamiast wstępu

Chwilę mnie nie było, a to pierwszy krok do śmierci bloga, który nawet się jeszcze nie urodził. 


Wiem to z kilku poradników o tym jak i co pisać. Tak, przyznaję się, poczytałam trochę, bo chciałabym żeby Osoby, które tu zajrzą czuły się dobrze. Przecież w pisaniu bloga chodzi przede wszystkim 
o Czytelników, tylko nie w sensie ilości wyświetleń, a raczej ilości dobrych rad, uśmiechów czy refleksji, których źródłem są posty. Przewertowałam internet głównie w poszukiwaniu technicznych wskazówek 
jak obsługiwać bloga, który program graficzny do obróbki zdjęć wybrać i tak dalej… Naczytałam się sporo i mam w planie post o najciekawszych i najbardziej pomocnych stronach internetowych dla początkującego blogera.

Nie ukrywam, że długo myślałam o tym co będę pisać. Worek powstał spontanicznie, ale postanowiłam nadać mu sens, jakąś konkretną tematykę, chciałam żeby było super profesjonalnie i fachowo. Szukałam słynnej niszy, tematu na którym znam się dobrze, a w sieci o tym cicho. Myślałam, po nocach nie spałam
 i w końcu zadałam sobie filozoficzne pytanie: czy musi tak być? Oczywiście, że nie musi tak być. 
Przecież dopiero zaczynam, a w tym miejscu chciałabym się dzielić tym co przyniesie życie, bez zbędnej spiny i ciśnienia. Ma być miło i przyjemnie! Krótko mówiąc lifestyle, chociaż ja wolę określenie babski miszmasz. Pojawią się ciuchy, kosmetyki i tematy wnętrzarskie, a obok nich moja perełka, cykl przemyśleń 
o zachowaniu szefów, którego pierwsza odsłona w kolejnym poście.

Na tym zakończę pisanie o pisaniu, a poniżej mój pomocnik;)


Doss.

czwartek, 12 czerwca 2014

Kochanie, słuchasz mnie?

Zdecydowanie nie lubię tych momentów, kiedy okazuje się że mój facet mnie nie słucha…

D: Zjem dziś na śniadanie koktajl z bananów.
M: Ok. Ja sobie zrobię serdelki (czyt. parówki).
D: Zostaw parówki na obiad. Zrobimy hot-dogi.
M: Spoko.
Minęły dwie godziny.
M: Mam pomysł na dzisiejszy obiad. Zrobimy zapiekankę.
D: Przecież rozmawialiśmy już o dzisiejszym obiedzie.
To jest ten moment kiedy zaczynam się irytować, bo wiem już jak potoczy się dalej rozmowa. M. wypowiada magiczne słowa, które sprawiają, że zaczynam się gotować.
M: Nic mi nie mówiłaś!
I tu pominę tą cześć naszej rozmowy , gdzie spieraliśmy się czy mówiłam czy nie mówiłam. W końcu postanowiłam pobudzić jego szare komórki.
D: A pamiętasz jak rozmawialiśmy o śniadaniu i co chciałeś zjeść?

Chwila ciszy… Słyszę jak myśli, w końcu zbiera się w sobie i mówi z żalem: Spadaj.


Nie wiem czy tylko ja tak trafiłam, czy mężczyźni tak mają, ale nigdy nie wiem czy to co mówię dociera tam gdzie trzeba i zostanie zapamiętane na dłużej niż 3 sekundyJ

Doss.

wtorek, 10 czerwca 2014

Wygrałam w Lotto!

Niestety tylko 24 złote, ale to był ten moment! Moment, w którym poczułam się jak prawdziwa szczęściara i pomyślałam, że muszę to gdzieś zapisać.

Dlatego powstał pierwszy post, a co będzie dalej? To się okaże.